Fotografia ślubna

Andżelika i Mariusz – reportaż

Mamy szczęście do ludzi, którzy nie boją się marzeń. Andżelika i Mariusz zabrali nas na swój ślub do Istebnej, bo kochają góry. To wystarczy, miłość do siebie i gór, więcej wyjaśniać nie trzeba. Tam ślubowali sobie Miłość “mimo wszystko…”. Był śnieg, mróz, karczma, oscypek i kapela góralska, ale co najważniejsze byli ich bliscy i przyjaciele. Wszystko to poskładało się na wyjątkową atmosferę i niesamowitą zabawę. Nie trzeba było jakoś specjalnie się przyglądać, żeby zauważyć, że Oni po prostu bardzo się lubią i dobrze ze sobą czują .  To ludzie, którzy nie tylko spotykają się na “piwie w sobotę”. To kreatywni pasjonaci, którzy wspólnie tworzą wspaniałe rzeczy, filmy, spektakle, fotografie…, potrzebują robić więcej i maja na to pomysł!

My też czuliśmy się zacnie – jak u siebie, nie tylko, że góry, że miłość do mocniejszego brzmienia, fotografii i książek. Czuliśmy się tak, bo spotkaliśmy się z paczką ludzi, wśród których śluby i wesela fotografowaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat. Andżelikę i Mariusza pierwszy raz spotkałam dwa lata temu na ślubie Jego dobrego kolegi z osiedla, a potem toczyła się kula śnieżna, aż do grudnia poprzedniego roku 🙂

Cała historia po kliknięciu w zdjęcie >>>

Andżelika i Mariusz – zimowy ślub miłośników gór

Mamy szczęście do ludzi, którzy nie boją się marzeń. Andżelika i Mariusz zabrali nas na swój ślub do Istebnej, bo kochają góry. To wystarczy, miłość do siebie i gór, więcej wyjaśniać nie trzeba. Tam ślubowali sobie Miłość “mimo wszystko…”. Był śnieg, mróz, karczma, oscypek i kapela góralska, ale co najważniejsze byli ich bliscy i przyjaciele. Wszystko to poskładało się na wyjątkową atmosferę i niesamowitą zabawę. Nie trzeba było jakoś specjalnie się przyglądać, żeby zauważyć, że Oni po prostu bardzo się lubią i dobrze ze sobą czują .  To ludzie, którzy nie tylko spotykają się na “piwie w sobotę”. To kreatywni pasjonaci, którzy wspólnie tworzą wspaniałe rzeczy, filmy, spektakle, fotografie…, potrzebują robić więcej i maja na to pomysł!

My też czuliśmy się zacnie – jak u siebie, nie tylko, że góry, że miłość do mocniejszego brzmienia, fotografii i książek. Czuliśmy się tak, bo spotkaliśmy się z paczką ludzi, wśród których śluby i wesela fotografowaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat. Andżelikę i Mariusza pierwszy raz spotkałam dwa lata temu na ślubie Jego dobrego kolegi z osiedla, a potem toczyła się kula śnieżna, aż do grudnia poprzedniego roku 🙂