Pierwsza wiosenna sesja tego kończącego się roku, to była dla nas wycieczka rowerowa w las, zachód słońca i przyjemność fotografowania zakochanych ze stadem motyli w brzuchu .
Często jest tak, że spotykamy ludzi i już wiemy, że będą z tego spotkania fajne rzeczy. Dzień przed napisała do nas Magda, czy niestraszne nam rowery, bo jest fajne miejsce, ale samochodem się nie da. Pomyśleliśmy, że dla fajnego miejsca, które na dodatek ma dla Nich znaczenie warto trochę popedałować. Nie wiedzieliśmy wtedy, że będzie to całkiem daleko w las, a fotografować Ich będzie tak przyjemnie, że stracimy poczucie czasu. A potem będziemy wracać po zmroku zmarznięci do kości i niekoniecznie wszyscy wyposażeni w rowerowe lampki… . Było zacnie!