Myśleliśmy dużo o tym, żeby skupić się bardziej na fotografowaniu przedmiotów, bo lubimy ładne „rzeczy”, a sytuacja nam się zmienia to może byłoby dogodniej… . Problem tkwi w tym, że w przedmiotach nie ma emocji. Takich prawdziwych, jakie działy się u Kaji i Marka. W otoczeniu gór, w Beskidach, w pięknej restauracji i nota bene w towarzystwie pięknych „rzeczy” (ale o tym jeszcze będzie). A te emocje, udzielają nam się znacząco i dodają pędu. To nie jest byle co obserwować tyle Miłości, każdego roku!
Wracając do „rzeczy”, u Kaji i Marka były takie co cieszą oko. Bez nużącego przepychu, z równowagą. Bez zbędnego napinania się, prosto i elegancko. Ich ślub mógłby być inspiracją pinterestowej tablicy. Bo Oni doskonale wiedzą jak ma wyglądać, żeby było zachwycająco. Tylko u Nich, Miłość to nie tylko ładny obrazek. Oni są tacy naprawdę! Są takie miejsca, w których czujemy się dobrze i tacy ludzie, których fotografowanie płynie naturalnie, spokojnie, swoim torem. Kręcisz się tu i tam, pstrykasz i myślisz, wow – fajne. Tutaj tak własnie było!!!
I jeszcze jedno, nigdy nie widzieliśmy takiej lekkości w tańcu. Pięknie poruszali się po parkiecie, jakby unosili się w powietrzu, bez grawitacji!
Cała historia, jak zwykle po kliknięciu w zdjęcie 😉 >>>